niedziela, 28 października 2012

Tapenada z zielonych oliwek


Dzisiaj miała być sałatka, ale we względu na złe zdjęcia które dzisiaj wyszły, trzeba je będzie zrobić jutro. A jutro zaczynam cykl surowych poniedziałków! W każdy poniedziałek będę wrzucać zdjęcia tego co zjadłam i garść przemyśleń o diecie, życiu i moich wyborach. A ostatnio trochę ich dokonałam. Zainspirowana wspomnieniami Vampyrei na temat witarianizmu, mocno poruszona tekstami i miłością Ewci, zmuszona do myślenia przez Pepsi Eliot i powalona pięknem potraw Surowego Szefa, postanowiłam, że powoli będę przechodzić na witarianizm i zostanę SUROJADEM :)
Dużo na ten temat myślałam, i doszłam do wniosku, że to najlepsze, co mogę dla siebie zrobić. Ciągnie mnie do raw, coraz rzadziej mam ochotę na smażone, pieczone i przetworzone rzeczy, a coraz bardziej smakują mi surowe warzywa lekko tylko skropione oliwą, zamiast ochoty na czekoladę albo chipsy, zjadłabym surowe mango lub ananasa. Jedząc jabłko lub jakikolwiek inny owoc, lub czując chrupkość rukoli w zębach, czuję przepływające przeze mnie życie i energię, siłę i lekkość, niesamowite będzie jeść TYLKO TAKIE jedzenie.
Dlatego od jutra każdy poniedziałek będzie dniem surowym i z czasem zamierzam zwiększać ilość surowych dni w moim jadłospisie, aż do całkowitego wyeliminowania przetworzonej żywności. Mam w domu jeszcze trochę ziaren, kasz, makaronów, ryżu i kotletów sojowych, chcę to zjeść zanim przejdę na raw food. Może z czasem stwierdzę, że nie muszę tego zjadać tylko mogę oddać potrzebującym. Na razie ja też jestem potrzebująca i nie mogę sobie pozwolić na ekscesy xD
Ale czuję w sobie jakiś zew powrotu do rzeczy prostych i naturalnych... Rozwinę ten temat jutro.
Zastanawiam się, czy jeśli zrobiłam dzisiaj sałatkę, to jutrzejszego ranka będzie spełniać wymogi raw? Niby surowa, ale czy świeża? No zjeść ją muszę, bo przecież nie wyrzucę...
A dzisiaj tapenada z zielonych oliwek, francuska pasta prosto z Prowansji. Robię ją dosyć często, ale najczęściej z czarnych oliwek i z ostrą papryczką. W takim wydaniu jadłam ją pierwszy raz, i, moi drodzy, ci którzy uwielbiają oliwki, pokochają jak tak jak ja! Jeśli znajdę we Wrocławiu surowe kapary, to będę ją robić w wersji raw :)))


Na średni słoik pasty potrzebujemy :
  • szklanka oliwek zielonych
  • łyżka kaparów
  • 1/3 szklanki oliwy
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1 ząbek czosnku
  • sól i pieprz

Sprawa jest prosta : wszystko wrzucamy do blendera, mielimy i przenosimy do słoika. Najlepsza dzień później. Możemy zalać oliwą, żeby dłużej zachowała świeżość, ponoć i tak może stać długo. U mnie nigdy tapenady długo nie stoją, bo po prostu je uwielbiam i mogę wyjadać je łyżeczką. Najlepsze na opieczonej bagietce, ja miałam pod ręką akurat podpieczone bułki ;)


Podane z prostą sałatką z pomidora, rukoli, bazylii, tymianku i słonecznika razem z koktajlem z egzotycznych owoców :)

8 komentarzy:

  1. chciałam przejść na raw, ale nie dałam rady. Ciągnęło mnie do kasz, koktajli na sojowym mleku i porannej owsianki. Dziś myślę, że źle się do tego zabrałam i wiem że nigdy nie przejde na 100%surowiznę. Chciałam zrzucić parę kilo, a to nie jest odpowiednia motywacja dla raw. Wystarczyłoby mi jednak gdyby udało mi się całkowicie wyeliminować cukier, oleje i zbyt dużą ilość chleba. Nad tym pracuję obecnie. Nie wierzę w to, że kasza jaglana albo zupa z soczewicy nam szkodzi, ale im więcej warzyw w nieprzetworzonej postaci tym lepiej. Taka idealna dieta z której byłabym zadowolona to góry warzyw i owoców, mało chleba, trochę kasz, płatków, straczków, jakieś orzechy w minimalnej ilości i szklanka sojowego mleka. Twój pomysł z surowymi poniedziałkami bardzo mi się podoba. Jestem fanką Twojego bloga, pieknych potraw i zdjeć, które prezentujesz.
    Będę z ciekawością patrzeć na surowiznę, którą zaprezentujesz. Jak jadłam po witariańsku nie miałam ochoty na żadne udziwniane potrawy i chyba dlatego szybko mi się znudziło. Piłam zielone szejki i jadłam tony jabłek:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę tak jak ty odnośnie zdrowego białka, trochę zjeść go nie zaszkodzi, a może pomóc... Nic na siłę, trzeba słuchać własnej intuicji i swojego ciała :)
      Życzę ci, żeby ci się udało osiągnąć swój ideał :)
      Cieszę się, że regularnie tu zaglądasz, i że jest ktoś, kto naprawdę lubi to miejsce, to piękne i mam jeszcze większą motywację, żeby nie przestawać ciągle tworzyć tego miejsca, nawet jeśli to co prezentuję wyda mi się czasem banalne lub blade na tle innych polskich blogów :)
      Wiesz, też nie wiem czy będę jadła specjalnie udziwnione rzeczy, ta rubryka będzie po prostu hmmm... takim dziennikiem mojego jedzenia i inspiracją dla tych którzy myślą, że ciężko jest tak jeść ;)

      Usuń
  2. Kiedyś nie lubiłam oliwek, ale z czasem zaczynają mi coraz bardziej smakować. Bardzo lubię takie różne pasty do kanapek, więc muszę spróbować :)
    Bardzo chciałabym być na diecie raw, 2 lata temu udało mi się w wakacje być 90%raw, ale chyba jednak za bardzo lubię pewne smaki, żeby na stałe prowadzić taką dietę... Z surówkami to wydaje mi się, że należy jeść je świeże bo inaczej mnóstwo witamin ucieka.
    ps. przeoczyłam Twoje o pytanie o kasztany, więc odpowiadam z opóźnieniem, że ja kupiłam je w Tesco, w dziale warzywno-owocowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Muszę kiedyś spróbować te kasztany
      Też mi się wydaje, że trzeba jeść świeże, najlepiej od razu przyrządzone, no ale wyrzucać tyle warzyw ._. Na przyszłość zrobię po prostu mniej :)

      Usuń
  3. Trzymam kciuki za Twoje poniedziałki : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki :) Mam nadzieję, że z czasem rozejdą się na inne dni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda jak wygląda, ale smakuje świetnie ;)

    OdpowiedzUsuń