Lekki, słodki, absolutnie przepyszny, pozbawiony grzechu, glutenu, czekoladowy, z owocami, schłodzony, czy można chcieć czegoś więcej? Przepis łączy dwa poprzednie wpisy na krem i ciasto, który stanowi bazę dla naszych pucharków. Dla amatorów megasłodkości polecam polać całość sosem czekoladowym albo syropem z agawy, ja z moją rodziną stwierdziliśmy, że bez dodatkowych słodzideł całość jest w sam raz! Czekoladowo-kokosowa chmurka składa się z czterech warstw:
- Spodu z ciasta fasolowego
- Kremu czekoladowo-bananowego, w którym jednak smak bananów jest niewyczuwalny
- Śmietany kokosowej którą robimy tak: puszkę dobrego mleka kokosowego wstaw otwartą na całą dobę. Uważając żeby płyny się nie wymieszały, zdejmij łyżką gęstą warstwę i ubijaj przez kilka minut na sztywno. Możesz dodać jakiś fix do śmietany, ale niekoniecznie. Wiadomo, że prawie już wszyscy wiedzą jak to zrobić, ale może ktoś jednak nie wie
- Malin i posiekanych orzechów włoskich
Z około połowy ciasta, całości czekoladowego kremu i puszki mleka kokosowego wyjdzie wam 6 pucharków. Jak składamy taki deser? Prościutko, mając już przygotowane ciasto i krem, na każdy pucharek bierzemy 2 łyżki ciasta, pokruszonego, 2 czubate łyżki kremu, i od 1 do 2 łyżek śmietany kokosowej (z tego co pamiętam to ja użyłam 1). Na wierzch wrzucamy na przykład 10 malin i łyżkę posiekanych orzechów włoskich. Wstawiamy na godzinę albo dwie do lodówki. Właściwie to możecie go zjeść od razu, ale naprawdę polecam wam go schłodzić!
Zdjęcia pochodzą z kwietnia, ale teraz w taki upał z takim kozackim, schłodzonym deserkiem możemy iść na dwór/balkon/ogródek i wzbudzać zazdrość w sercach mięsożernych sąsiadów.
myślę, że kotlety sojowe będą ok ;) albo np. jakieś parówki sojowe (słyszałam, że takowe są) a może tofu?
OdpowiedzUsuńdeser wygląda obłędnie :) ciasto fasolowe rządzi! :D
Hahah, przez chwilę zastanawiałam się, czemu zrobiłaś posta o kotletach sojowych pod postem z deserkiem, ale wlasnie sobie przypomnialam, ze komentowalam u ciebie ;)
UsuńNo wlasnie parowki sa takie sobie, a z tofu chyba by bardziej wyszedl kotlecik, no a kotleta sojowego tez mozna posiekac na kawalki i wyjdzie cos a'la siekany kurczak... z tego co pamietam jak jadlam, to tak wlasnie by to moglo smakowac ;)
ja uwielbiam kotlety sojowe :D
UsuńWiesz - mogłabym odpowiedzieć u siebie, pod Twoim postem, ale byś nie zauważyła wcale ;)
A ja mam problem ze śmietaną kokosową! Ogólnodostępne mleka kokosowe (Kier, A-tip i inne) ostatnio obfitują w sztuczne składniki, niektóre z nich posprawdzałam i nie są wegańskie. Kiedy więc miałam okazję kupić naturalne mleko kokosowe bez dodatków, po schłodzeniu górna warstwa stwardniała tak, że ni cholery nie dało się tego ubić. Spróbuję tak zrobić jeszcze z mlekiem z Evergreen, mam nadzieję, że wyjdzie.
OdpowiedzUsuńa domowej roboty? ja sie wlasnie szykuje zeby sobie zrobic, ale oczywiscie mi sie po prostu nie chce :>
UsuńI z tego wszystkiego zapomniałam napisać, że chciałabym przez ekran wziąć sobie jeden pucharek :)
OdpowiedzUsuńGasz !
OdpowiedzUsuńPrzez twojego bloga znów porzucę dietę !!! bad girl
http://margarittasdiy.blogspot.com/
nie no nie rób tego, ja też się mam zamiar wybrać :=
UsuńTo ciasto fasolowe ciekawi mnie coraz bardziej, skoro jest dobre zarówno na surowo jak i upieczone to chyba czas spróbować! :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem czy takie dobre na surowo, generalnie jest dobrą bazą do warstwowych deserow bo nie jest slodkie
Usuń