Oczywiście dzisiejszy makaron nie jest ani z kurczakiem, ani parmezanem, ale czasem fajnie jest jeść coś, co przypomina stare smaki! Wydaje się też, że te kokardki wcale nie są kremowe tylko... tłuste, i fakt, nie jest to przepis dla osób które akurat są na diecie albo bardzo dbają o linię, ale naprawdę mają kremowy, serowy wręcz posmak. Jest to zasługa sosu na bazie masła orzechowego i wegańskiego parmezanu domowej roboty z migdałów, nerkowców i płatków drożdżowych. Sos miał wyjść gęsty i kremowy, ale wyszło trochę inaczej. Nic nie szkodzi! Danie trochę długo się robi ze względu na marynowanie kotletów sojowych, ale zapewniam, warto. "Parmezanu" wyjdzie nam dosyć sporo, ale posłuży nam też do innych dań. Jedzony łyżeczką nie smakuje superserowo, ale na makaronie totalnie zmienia swoje oblicze. Nie pamiętam jak dokładnie smakuje parmezan, ale wydaje mi się, że całkiem nieźle zastępuje ten prawdziwy :) Już nie mogę się doczekać aż użyję go do jakiejś sałatki albo posypię np canelloni :)
Koszt średniego słoika takiego cuda to orientacyjnie 8zł, chyba że macie dostęp do tanich migdałów i nerkowców. Aha, i jeśli tęsknicie za smakiem kurczaka, to przygotowane w ten sposób kotlety sojowe możecie odsmażyć następnego dnia... i będą smakować podejrzanie.
Danie na dwie porcje :
- 2 szklanki makaronu kokardki ( lub innego podobnej wielkości )
- 100g szpinaku baby
- 1 średnia czerwona cebula
- 4 kotlety sojowe ugotowane z przyprawami ( ziele angielskie, liść laurowy, sól, przyprawa do kurczaka, itp )
- Marynata : pół szklanki oleju, 1 ząbek czosnku ( wyciśnięty ), 2 łyżeczki octu winnego, pół łyżeczki soli, 1 łyżeczka tymianku, 1 łyżeczka rozmarynu
- 2 łyżki oliwy
- Sos : marynata po kotletach, 4-5 łyżek wody z ugotowanego makaronu, szczypta soli, 1 łyżka masła orzechowego, 1 łyżeczka soku z cytryny
Kotlety sojowe kroimy w wąskie paseczki. Mieszamy dokładnie składniki marynaty, polewamy nim kotlety i chowamy w szczelnym pojemniku na 2h. Od czasu do czasu potrząsamy pudełkiem.
Po tym czasie wstawiamy wodę na makaron (jak się zagotuje, to wiadomo, kokardki gotujemy al'dente) Umyty szpinak obieram z gałązek (chyba, że je lubicie) Kroję drobno cebulę, podsmażam, odsączam kotlety z marynaty, ale nie wylewam jej! Wrzucamy "kurczaka" na patelnię i smażę aż się zarumieni. Dodajemy szpinak i smażę z 2-3 minuty, żeby się nie rozbabrał. Odstawiamy. Jeśli w międzyczasie makaron się ugotował, to zachowujemy wodę z makaronu i odcedzamy. Wszystkie składniki sosu energicznie mieszamy. Wrzucamy makaron na patelnię, mieszamy z soją i szpinakiem, zalewamy sosem, podgrzewamy jeszcze z 1-2 minuty i wykładamy na talerze. Posypujemy obficie "parmezanem"
Wegański parmezan :
- 4 łyżki płatków migdałowych ( można użyć całych, zblanszować i obrać, to wtedy odpowniednio mniej)
- 4 łyżki nerkowców
- 2 łyżeczki płatków drożdżowych
- Po dużej szczypcie soli i gałki muszkatołowej
Nasz parmezan robimy partiami. Najpierw na proszek mielimy migdały, ale niezbyt długo bo masa się nam zbryli. Pierwszą łyżeczkę płatków mielimy z nerkowcami, również uważać żeby nie za długo. Dodajemy wszystko do miseczki, mieszamy z drugą łyżeczką płatków, solą i gałką. "Parmezan" trzymamy w lodówce (mielone orzechy trzymane w szafkach mogą zjełczeć) .